niedziela, 16 lutego 2014

Wypad do lasu i testy krzesiwa kowalskiego

Ostatnio znajomy z forum, który jest kowalem zapytał forumowiczów o przetestowania krzesiwa, które ostatnio wykuł. Zgłosiłem się na ochotnika i na początku tego tygodnia przyszło do mnie krzesiwko.
W tym tygodniu byłem bardzo zabiegany, więc postanowiłem wybrać się z Długowłosym do lasu w weekend, by odpocząć nieco, a przy okazji przetestować nowe krzesiwo, rozpalając nim ognisko.
Wczoraj zebraliśmy się dopiero po 16, więc zanim dotarliśmy do lasu i rozbiliśmy obóz, zrobiło się już ciemno, więc testy krzesiwa przełożyliśmy na dzisiejszy poranek.

Wiało, co dało się we znaki, szczególnie na otwartej przestrzeni.
Po drodze, postanowiliśmy zrobić zdjęcia sobie na tle zachodzącego słońca.




Gdy dotarliśmy na miejsce i rozbiliśmy obóz, zauważyliśmy dziwne światła na skraju lasu, co nie dawało nam spokoju, bo wyobraźnia płatała nam figle i Długowłosy chciał nawet zwijać obóz, ale przekonałem go że nie ma czego się obawiać. Postanowiliśmy przygotować coś do jedzenia. Na kolację zjedliśmy kabanosy oraz cebulę i ziemniaki upieczone w żarze.
Resztę dnia, a w zasadzie wieczoru spędziliśmy na rozmowach  przy ognisku.
Noc była wyjątkowo ciepła (zważając że jest przecież środek lutego), więc spało się nie najgorzej, a wiejący wiatr skutecznie tłumił wszelkie dźwięki, coś tam parę razy trzasło w lesie, ale byłem już tak wyczerpany że w końcu zasnąłem, nie zważając na wszelkie hałasy. 
Rano obudził mnie śpiew ptaków, gdy otworzyłem oczy ujrzałem dwa sympatyczne ptaszki, które wydawały się być zainteresowane naszą obecnością, bo podleciały bardzo blisko i ćwierkały wesoło - dla takich momentów warto żyć.

Wstaliśmy ok. 8;30, i postanowiłem od razu zabrać się do rozpalania ogniska.

Krótka instrukcja rozpalania ogniska za pomocą krzesiwa kowalskiego:
Krzesiwo kowalskie i krzemień
Jako hubki użyłem kawałka zwęglonej bawełny, a na podpałkę korę brzozową, odrobinę
kalafoni oraz suchych gałązek.

Trochę krzesania i ....
...powstaje żar
Teraz trzeba to rozdmuchać
Przenosimy  powstały żar na podpałkę i...
...znowu dmuchamy
Coraz więcej dymu
 
W końcu powstaje płomień, który...
...przenosimy w miejsce w którym ma powstać ognisko

Po roznieceniu ogniska, mogliśmy przyrządzić herbatę i kiełbaskę.

Nie śpieszyło nam się bardzo, więc trochę jeszcze rozmawialiśmy, poleżeliśmy trochę, porobiliśmy zdjęcia, a później wzięliśmy się za zbieranie obozu i zakamuflowaniu naszej obecności.


No i to by było na tyle, proszę o racjonalną krytykę, bo to jest mój pierwszy poważny wpis.

P.S. Długowłosy dzięki za wypad, robienie zdjęć i batony.

Dla zainteresowanych, jeżeli nie macie dostępu do takiego krzesiwa, wystarczy kawałek starego pilnika, które dostaniecie na większości skupów złomu. Taki pilnik jest równie skuteczny, a zasada krzesania jest identyczna jak tym krzesiwem którego użyłem dzisiaj.

Witam

Witam chciałbym poinformować wszystkich, iż od dzisiaj jestem współwłaścicielem tego bloga.
Od dawna myślałem prowadzeniu bloga, ale nie chciałoby mi się prowadzić go samego, więc postanowiłem pomóc Kojotowi w prowadzeniu jego bloga.
Postaram się co jakiś czas wrzucać tutaj, co nieco swoich przemyśleń, oraz ciekawych artykułów na temat survivalu i nie tylko.